Czujesz spadek nastroju po skrolowaniu, ale nie wiesz dlaczego. Jedną z przyczyn takiej reakcji są błędy poznawcze, które pojawiają się o kontakcie z treściami publikowanymi w mediach społecznościowych. Facebook, Instagram czy Tik Tok nie tylko męczą Twój układ nerwowy, ale również bardzo silnie wpływają na postrzeganie rzeczywistości. Im dłuższy czas ekranowy, tym większe ryzyko patrzenia na siebie i swoje życie w krzywym zwierciadle. Tak właśnie działają błędy poznawcze w socialmediach. Pierwsze pięć z nich omówiłam w pierwszej części. Jeśli jej nie czytałeś/łaś, zajrzyj do niej koniecznie. Tymczasem chodź, omówimy kolejne pięć błędów poznawczych w mediach społecznościowych.
Publikując treści w socialmediach, łatwo jest wpaść w samozachwyt. Mimo powszechnego hejtu, w internecie nie brakuje też pochwał, szczególnie od osób, które nas obserwują i zwyczajnie lubią. Często są to bliskie nam osoby takie jak przyjaciele czy rodzina. Nie oznacza to, że wszystkim podoba się to, co publikujemy i jak zachowujemy się w sieci, ale podświadomie dążymy do potwierdzenia tego, co chcemy usłyszeć. Jedną z podstawowych potrzeb jest przynależność i uznanie, więc próbujemy zaskarbić sobie sympatię społeczności na wiele sposobów i jest to zrozumiałe. Lubimy też przeczytać, że nasz pomysł jest super, projekt świetnie się rozwija i jesteśmy rekinem w branży.
W życiu osobistym z kolei możemy ograniczać komunikaty tylko do tych, które mówią, że wyglądamy pięknie, mamy świetny styl i wyjątkowo trafne poglądy. To właśnie efekt potwierdzenia. Mimo że z pozoru to nic złego, a wręcz pożądane przez nas pochwały, to właśnie to nie powinno usypiać czujności. Ograniczanie odbioru komunikatów tylko do tych, które są pozytywne, buduje nasz fałszywy obraz i nie daje szansy na poprawę. Długofalowo tkwienie w tym błędzie poznawczym może wręcz zahamować rozwój i chęć pracy nad sobą, ponieważ każdy niepochlebny komentarz będziemy odbierać jako atak na naszą osobę, nawet jeśli druga strona ma jak najlepsze intencje.
Im bardziej zamykamy się na odbiór konstruktywnych komentarzy ludzi nam nieprzychylnych lub po prostu szczerych, a otaczamy się tymi, którzy tylko nas chwalą, tym trudniej jest nam dostrzec własne błędy. Okopujemy się przy swojej pozycji w przekonaniu, że idziemy jak burza do celu i wszystko, co robimy, jest dobre. Gdy jednak sami zaczynamy dostrzegać chybione pomysły i nierealne założenia, najczęściej po kolejnej porażce napędzanej przez entuzjazm obserwatorów, zaczynamy myśleć z wyrzutem “dlaczego nikt nie powiedział, że można inaczej?”. Dlatego tak ważne jest, by mieć blisko siebie życzliwą, ale też szczerą osobę, która pochwali, zmotywuje, ale gdy trzeba, zatrzyma lub powie, że nie idziemy w dobrym kierunku. Warto doceniać takie osoby w swoim życiu.
Siedzisz na spotkaniu ze znajomymi z pracy, albo co gorsza przy rodzinnym stole i zaczynasz opowiadać o filmiku, który skojarzył Ci się z tematem rozmowy. Śmiejesz się przez chwilę, ale dość szybko zauważasz, że nie wszyscy rozumieją, o co chodzi. Mimo że viralowe treści mogą mieć milionowe zasięgi, to wciąż wiele osób (na szczęście) może nigdy ich nie zobaczyć. To, co nam wydaje się zabawne i oczywiste, dla innych może być zupełnie niezrozumiałe, a wręcz dziwne. W młodszym gronie jest spora szansa, że wiele osób zobaczy nagranie, które stało się viralem, jednak wciąż nie działa to tak, że każdy zna popularne treści z internetu. Im dłuższy czas ekranowy, tym większe obycie w świecie memów, rolek, tiktoków i shortsów i szansa, że je będziesz dobrze znać, ale też sygnał ostrzegawczy, że zbyt dużo czasu spędzasz przed ekranem.
Pomyśl sobie o telefonie jak o lustrze. Mimo że jest to ten sam przedmiot, każdy z nas widzi w nim coś innego. Tak samo jest z ekranem telefonu. Każdemu z nas wyświetlają się podobne, ale nieco inne treści. Zależą one od wieku, miejsca, gdzie przebywamy, aktywności w sieci oraz wielu innych czynników. Dlatego też podczas spotkań ze znajomymi załóż, że nie wszyscy mogą znać viralowe treści. I to jest ok. Nie każdy spędza przed ekranem tyle czasu co Ty, a być może po prostu unika krótkich angażujących form. Możliwe też, że po prostu to nagranie nie wyświetliło się tej osobie, co również mogło się zdarzyć.
Jeśli podczas rozmowy zauważysz, że nie każdy zna filmik, o którym opowiadasz, podejdź do tego z dystansem. Możesz pokazać go innym, jeśli uważasz, że warto to zrobić, ale później schowaj telefon i dalej rozmawiajcie jak wcześniej. Dzięki temu unikniesz kaskadowego sięgania po telefon przez kolejne osoby, które uczestniczą w spotkaniu. Bardzo często sięganie po telefon jest zaraźliwe i inne osoby również to zrobią, gdy Ty zaczniesz, więc zrób to w ramach wyjątku, a nie reguły. Najczęściej jednak viralowe treści nie są warte oglądania, dlatego możesz też pozostać tylko na opowiedzeniu kontekstu, a następnie powrócić do rozmowy.
Nasze konta na portalach społecznościowych liczą sobie kilka, a czasami kilkanaście lat. Przez ten czas mogliśmy zmienić miejsce zamieszkania, szkołę, pracę, poglądy i zainteresowania. Ja na przykład założyłam Facebooka będąc nastolatką z liceum, a teraz jestem mamą i żoną. Trudno jednak było spodziewać się, że w ciągu 16 lat (bo tyle lat mam konto na tym portalu) nie zmieni się moje życie. Myślę, że masz podobne doświadczenia. Czasami jednak osoby, z którymi mieliśmy sporadyczny kontakt ponad 10 lat temu wciąż są na liście znajomych. Tak samo jak takie, z którymi kiedyś dzieliliśmy pasję, ale teraz zupełnie nasze drogi się rozeszły.
W zwykłym życiu po prostu nie utrzymujemy kontaktu z takimi osobami, ale inaczej jest w mediach społecznościowych. Tutaj trzeba ręcznie usunąć taką osobę ze znajomych, co może wzbudzać w nas opory. Tym bardziej, że sami odczuwamy wiele emocji, gdy zauważymy, że ktoś nas usunął z listy znajomych, nawet jeśli dawno nie mieliśmy z nim kontaktu. Jest to nieznana dotąd sytuacja, ponieważ zwykle odrzucenie związane jest z konfliktem lub innym ważnym powodem. W mediach społecznościowych usuwanie ze znajomych nie musi mieć poważnego powodu, a mimo to wzbudza podobne odczucia jak prawdziwe odrzucenie.
Poukładajmy podstawowe sprawy, które media społecznościowe postawiły na głowie. Przede wszystkim znajomi to są osoby, z którymi masz prawdziwy kontakt. Lubisz ich, jeśli masz okazję, chcesz pogadać lub spędzić czas. Wraz ze wzrostem popularności mediów społecznościowych utrwaliło się przekonanie, że można mieć tysiące znajomych i jest to coś pożądanego. Jednocześnie udowodnione jest, że w świecie realnym jesteśmy w stanie utrzymywać stabilne relacje społeczne ze 150 osobami. Jest to tak zwana liczba Dunbara, która pokazuje, że większość naszych internetowych znajomych to ludzie, z którymi mamy niewiele wspólnego. Dlatego też warto racjonalizować takie wirtualne odrzucenie i nie przyrównywać go do rzeczywistego urwania kontaktu. W większości przypadków tego kontakt przecież wcale nie było, prawda?
Gdy przeglądam posty w mediach społecznościowych, prędzej czy później dochodzę do wniosku, że ewidentnie robię coś nie tak. Młode mamy z kilkorgiem dzieci rozwijają biznes w domu, wracają do formy, mają pasje, ale też czas z rodziną, a na zdjęciach nie widać bałaganu ani gotowców na obiad. Jeśli weźmiemy na serio przekaz wyświetlony na ekranie, bardzo łatwo wpaść w niezadowolenie z siebie i życia, które mamy. Zestawiamy wtedy naszą codzienność z kilkoma kadrami czyjegoś życia. To nigdy nie będzie się zgadzać, choćby ze względu na dysproporcję ilości materiału, który bierzemy do analizy. Ale o tym nasz mózg zapomina z każdym kolejnym skrolowaniem.
Tak naprawdę wszyscy kreujemy zakłamany świat, bo tylko my wiemy tak naprawdę z jakim chaosem i niedoczasem mierzymy się na co dzień. Nikt nie chce pokazywać wszystkiego w internecie, a to co ostatecznie trafia do publikacji, jest wybrane bardziej lub mniej świadomie. I gdyby tak zobaczyć tylko kilka postów znajomych osób, efekt tego błędu poznawczego byłby znikomy, bo mielibyśmy świadomość, że to tylko urywek z ich dnia. Codziennie jednak jesteśmy zasypywani wieloma obrazami idealnego życia, które są jedynie wykadrowanym fragmentem z codzienności. Co więcej, codzienności wielu różnych osób, do których życia aspirujemy będąc tylko jednostką.
Jeśli zauważasz u siebie spadek nastroju i zadowolenia z życia, ogranicz czas spędzony w mediach społecznościowych do minimum. W skrajnych przypadkach możesz zupełnie zrezygnować z korzystania z tych platform i udać się na detoks cyfrowy. Moje doświadczenie pokazuje, że im dłuższy czas ekranowy, tym trudniej jest cieszyć się własnym nieidealnym życiem. Na szczęście działa to również w drugą stronę, bo gdy skupiamy się na życiu offline, zaczynamy dostrzegać więcej i bardziej cieszy nas nasza codzienność. Pamiętaj też, że skrolując, porównujesz się do wielu osób, które wcale nie robią wszystkiego. Jedna osoba rozwija firmę, ale nie ma czasu na trening w tygodniu. Inna czyta pasjami książki, ale jest to element jej pracy lub sposób na odstresowanie po trudnym dniu. Kolejna osoba trenuje, ale za to nie ogarnia bałaganu, bo po pracy i treningu musi jeszcze zająć się dziećmi. Media społecznościowe zlewają ten obraz w całość i wpędzają w poczucie winy, że nie jesteś w stanie być wszystkimi tymi osobami na raz.
Odnoszę wrażenie, że coraz rzadziej piszemy do naszych internetowych znajomych z pytaniem, co u ciebie słychać. Wynika to z prostej przyczyny - uważamy, że znamy na nie odpowiedź z postów i relacji, które widzimy w mediach społecznościowych. Wiemy przecież, gdzie byli na wakacjach, gdzie pracują, na jakiej siłowni mają karnet, a nawet czy ich dziecko miało czerwony pasek. Ilość treści, które dobrowolnie publikujemy w internecie, jest tak duża i szczegółowa, że można naprawdę uwierzyć, że to nam wystarczy, by wiedzieć, co u naszych znajomych. Jest w tym część prawdy, ale niewielka.
Owszem, wiele osób dzieli się wspomnieniami z wakacji, rodzinnymi chwilami, a czasami również trudnymi doświadczeniami, ale nigdy relacja czy post w przestrzeni internetowej nie zastąpi rozmowy i spotkania z drugim człowiekiem. Tak naprawdę każdy z nas publikuje tylko te rzeczy, którymi chce się podzielić z wszystkimi znajomymi. Pozostałe sprawy pozostają tylko dla najbliższych, dlatego na podstawie samej aktywności w mediach społecznościowych nigdy nie dowiesz się tego, co słychać u drugiego człowieka. Jest to błąd poznawczy, który oddziałuje nie tylko na Ciebie, ale również na Twoich znajomych, z którymi powoli tracisz kontakt, mimo że widzisz ich posty.
Napisz do osoby, z którą chcesz się spotkać i porozmawiać. Skup się wówczas na słuchaniu drugiej osoby. Początek rozmowy być może będzie przypominać to, co można zobaczyć w socialmediach, ale wraz z upływem czasu spotkania, szczególnie jeśli masz z tą osobą bliską relację, pojawią się tematy, które są naprawdę ważne. Czasami będą to dobre rzeczy, a czasami trudne doświadczenia. Po spotkaniu zobacz jeszcze raz profil tej osoby i przekonaj się, jak duża jest różnica między tym, co do Ciebie mówiła, a tym, co widzisz w jej relacjach i postach. Takie doświadczenie pomoże Ci zrozumieć, że nie warto wyciągać zbyt szerokich wniosków o życiu innych ludzi tylko na podstawie ich aktywności w sieci.
_______________________________________________
Odpoczynek i spokój w świecie online
Anna Rosińska
tel. 667 277 101
kontakt@przystanek-odpoczynek.pl